Zależność przeżywania bólu od sugestii jest każdemu psychoterapeucie dobrze znana; znana też jest wielu laikom umiejącym krytycznie patrzeć na zjawiska otaczającego świata. Można te zjawiska badać eksperymentalnie. Lasagna i wsp. (1954) przeprowadzili badania nad wpływem placebo na bóle pooperacyjne i stwierdzili, że im dłużej podajemy owe tabletki lalsum, tym bardziej zmniejsza się ich skuteczność, podobnie jak się rzecz ma z narkotykami. W liczbach doświadczenia te wyglądały w ten sposób, że 53% chorych reagowało pomyślnie na jednorazową dawkę placebo, 40% na drugą, a tylko 15% poprawiało się po czwartej i dalszych dawkach. Tylko 14% chorych, którzy otrzymali placebo dwa lub więcej razy, wykazywało trwałość poprawy, natomiast 31% pozostawało w ogóle bez poprawy, a u 55% reakcja bywała zmienna. Pierwsza reakcja na placebo może być doskonała, jednakże z efektu tego nie da się wyczytać rokowania na przyszłość. Donoszono o wyjątkowych przypadkach, w których placebo okazywało się miesiącami skuteczne wnajcięższych bólach, np. przy przerzutach raka.
Niejeden psychoterapeuta mógł stwierdzić, że forma aplikacji odgrywa ogromną rolę. Najskuteczniejsze bywają wstrzykiwania, gdyż robią na chorych największe wrażenie, zwłaszcza gdy połączone są z bólem lub z niezwykłymi sensacjami podmiotowymi. W dalszej kolejności stawia się drażetki, tabletki, mikstury i najmniej skuteczne czopki. Za najskuteczniejsze spośród mikstur chorzy uważają te, które najbardziej śmierdzą lub są przykre w smaku. Clauser przebadał te sprawy doświadczalnie i statystycznie na przykładzie pewnego placebo jako leku nasennego podawanego w różnych postaciach: jako zastrzyk, napój, kapsułkę żelatynową, tabletkę i czopek. Skuteczność tabletek wyraża się 49%, napój 69%, natomiast kapsułki czerwono świecące 81%. Nasi interniści, farmakolodzy i w ogóle neojatromechaniści niech będą łaskawi wbić sobie dobrze w pamięć te liczby. Zdolne są one rozwiać doszczętnie spekulatywne marzenia o medycynie jako nauce ścisłej. Medycyna czyni użytek ze ścisłych nauk pomocniczych, lecz badacza obowiązuje przede wszystkim ścisłość spostrzegawczości i niezamykanie oczu na rzeczywistość kliniczną. Różne leki, zwłaszcza osławione trankwilizatory, zawdzięczają swoje niebywałe powodzenie wśród publiczności nie tylko zuchwałej reklamie, ale i formie opakowania oraz sposobowi wprowadzania do ustroju, przy czym krzykliwe kolory odgrywają ? jak u ludów pierwotnych ? naczelną rolę. Ofiarą tych sztuczek padają najczęściej owi ?zdrowi chorzy”, tzn. pacjenci, którzy cierpią, chociaż nic im nie jest, lecz dzięki tym sztuczkom pozbywają się subiektywnych objawów. Pod wpływem sugestii znikają zasugerowane objawy. W tej chwili triumfuje Babińskiego koncepcja histerii jako pitiatyzmu (gr. pejthejn = wyperswadowywać, jatos ? uleczalny), tj. stanu wpojonego za pomocą sugestii i dającego się usunąć również za pomocą sugestii. Poniżej wyliczę źródła owych sugestii ujemnych i dodatnich oraz zobrazuję głębię działania ujemnych, czyli chorobotwórczych, oraz potęgę działania dodatnich, czyli psycholeczniczych.
Oprócz wzrokowo-węchowo-smakowych wrażeń ogromną rolę sugestywną odgrywają doznania płynące ze zmysłu wewnętrznego. W naszej praktyce psychoterapeutycznej bardzo chętnie posługujemy się np. siarczanem magnezowym, którego dożylne wstrzykiwanie daje choremu doznania gorąca w różnych częściach ciała, w gardle, ustach, narządach płciowych itd. Wykorzystuje się te doznania dla udzielenia choremu cennych sugestii leczniczych. Nasi rodzimi jatromechaniści żadną miarą nie mogą zrozumieć, że wprawdzie jony magnezowe są organizmowi potrzebne i mają same przez się znaczenie lecznicze, jednak stokroć potężniejsze działanie lecznicze wywiera słowo lekarza i związane z tym słowem sugestie lecznicze. Dlatego zabiegi takie dają najlepsze wyniki, gdy wykonuje je obeznany z psychoterapią lekarz. Podobną rolę odegrać może wyszkolona w tym kierunku pielęgniarka. Niestety w naszych warunkach zdarza się niekiedy, że wstrzykiwania takie wyśmiewane zostają przez jatromechanistów, którzy i w rozmowach między sobą i ? co stokroć gorsze ? w zetknięciu z chorym dają wyraz swojemu godnemu politowania przeświadczeniu, że ?taki zastrzyk może zrobić byle pielęgniarka”. Uświadomienie w takim sensie pacjenta jest oczywistym błędem w sztuce, a ponadto wykroczeniem przeciwko zasadom deontologii lekarskiej.
Przykład siarczanu magnezowego, który niezależnie ód swoich korzystnych własności farmakologicznych nadaje się szczególnie dobrze jako vehiculum psychotherapeuticum ze względu na uczucie gorąca i metaliczny posmak w ustach, doznawane przez chorego w czasie dożylnego wstrzykiwania, może być wielokrotnie mnożony. Podobne doznania sprawia jak wiadomo dożylne wstrzykiwanie wapnia. Clauser twierdzi, że to doznanie ciepła skuteczniej usuwa normokalcemiczną tężyczkę niż sam farmakodynamiczny czynnik. Wstrzykiwania ronikolu i związków kobaltu, dające choremu również doznanie ciepła, dają ten sam efekt. Aby zrozumieć, co to jest pitiatyzm Babińskiego i aby równocześnie pojąć praktycznie sens odruchu warunkowego Pawłowa, warto tu przytoczyć fakt, że same już wrażenia smakowe związane ze wstrzykiwaniem decholiny, a nawet witamin mogą opanować napad tężyczki. W taki sam sposób leczy się dzisiaj inne cierpienia napadowe, np. częstoskurcz, wzdęcie aerofagiczne lub napad dychawicy oskrzelowej.
Z przytoczonych wyżej danych statystycznych mogłoby wynikać, że tylko niektórzy ludzie są podatni na sugestie (tzw. z amerykańska placebo-reaktorzy), a inni w ogóle nie. Mógłbym tu zaryzykować twierdzenie, że teoretycznie biorąc wszyscy ludzie byliby równie sugestywni, gdyby się dało stworzyć idealnie doskonałe warunki oddziaływania psycholeczniczego; a więc gdyby wszyscy lekarze rozumieli istotę sugestii, psychogenetyki i psychoterapii i gdyby solidarnie, lojalnie i inteligentnie złożyli się na wytworzenie doskonałej atmosfery sugestii leczniczej, gdyby dalej w zakładach lecznictwa otwartego i zamkniętego wszelkich specjalności nie tylko lekarze, ale i cały personel pomocniczy, nie wyłączając personelu urzędniczego, był znakomicie przeszkolony w tym samym duchu i współdziałał z psychoterapeutami, gdyby następnie- znikli z naszego życia znachorzy i partacze (wszystko jedno czy posiadają dyplom czy nie), gdyby też znikli biurokraci i gdyby aparat administracji służby zdrowia oczyścił się z jednostek rządzących medycyną odgórnie, bez konsultowania się z doradcami z zakresu psychoterapii, gdyby wreszcie udało się wychować nasze społeczeństwo w duchu kultury psychoterapeutycznej i gdyby w tej pracy wychowawczej współdziałali wszyscy, prasa, radio, telewizja, kinematografia, resorty oświaty i sprawiedliwości, koła rodzicielskie i wszyscy, wszyscy ? w takich utopijnych warunkach nie byłoby jednego chorego, który by oparł się potędze psychoterapeutycznego oddziaływania osobowości lekarza.
Te same zadziwiające efekty z dziedziny placebo mają zastosowanie nie tylko w lecznictwie. Battig (1968) w serii doświadczeń, przeprowadzonych na zdrowych ludziach, mianowicie studentach, stwierdził, że płynne placebo podane z odpowiednią sugestią wywołuje podmiotowy stan podchmielenia. To- samo dotyczyło nasennego działania tabletek placebo. Wśród różnych odmian doświadczenia z alkoholem warto zatrzymać się przy jednej: studentom dawano kolejno 100 ml whisky, 60 ml whisky, płynne placebo i niczego nie dodawano. Większość podawała, że były to różne stężenia alkoholu, które wywoływały w stopniu statystycznie znamiennym albo wzmożenie samopoczucia i błogostan albo niepewność ruchową i znużenie. Badane osoby można było- podzielić według stopnia reaktywności, na: silnych, słabych i średnich ?place- bo-reaktorów”. Reaktywność ta okazała się więc być atrybutem osobowości,, chociaż efekt zależy od mnóstwa okoliczności warunkujących sugestywność badanej lub leczonej osoby.